Pytanie o weganizm i o dobro zwierząt mimo swoich roztrzygnięć dietetycznych dotyka tak naprawdę kwestii moralnych. Jest pytaniem o tyle trudnym do uzasadnienia, ponieważ próbuje rozszerzyć nasze klasyczne rozumienie moralności na inne zwierzęta i gatunki. Związana jest z tym pewna wątpliwość, czy etyka i moralność, mówiąc potocznie może i ma prawo zaglądać nam do naszych gardeł i żołądków. Cechą istotną ze względu, na którą próbuje się włączyć inne istoty do naszej przestrzeni moralnej musi być doświadczenie wspólnoty i uczucie, które leży u podstaw tego, że coś jest dla nas moralnym złem. W przypadku zwierząt uczuciem, które przejawia w ich stosunku większość ludzi jest apetyt. Nie trzeba tutaj poszukiwać jakichś skomplikowanych filozoficznych dziwolągów, aby zrozumieć, że krzywda, jaką powoduje zadawanie bólu i cierpienie a ostatecznie śmierci liczy się dla każdej istoty, bez względu na to, do jakiego należy gatunku.
Oczywiście z tego, co dotychczas napisałem w myślach osoby, która mogłaby się z tym nie zgadzać intuicyjnie pojawia się wątpliwość w postaci pytania: „Że mimo tego cierpienia zwierzęta przecież zjadają się nawzajem, a człowiek niczym nie różni się w tym od zwierząt.”
Po pierwsze, jeśli chodzi o w/w zarzut jest on nieadekwatny do rozstrzygnięć moralnych, ponieważ poszukując odpowiedzi na pytanie „jak żyć?”, nie wzorujemy się na tym jak jest, ale na tym jak być powinno. Po drugie w zarzucie tym zawarta jest pewna ironia, ponieważ jeśli człowiek miałby wzorować się i ustanawiać normy moralne na podstawie tego jak żyją inne zwierzęta to powinien konsekwentnie czerpać wzory z innych ich zachowań i np. porzucać swoje potomstwo... A przecież ludzie w swoim postępowaniu, jeśli chcą, aby było ono dobre odnoszą się do wartości wyższych i różnych koncepcji dobra, a nie do jakiejś z wariacji na temat praw selekcji naturalnej. Dlatego też MY (weganie) mimo tego, jaką wywołuje weganizm obyczajową konsternację rezygnujemy z przemysłowej masowej komercji cierpienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz